Pieniądze w skarpecie – czy warto trzymać pieniądze w domu?

pieniądze są potrzebne nie tylko na czarną godzinę

Czy warto trzymać pieniądze „w skarpecie”?

Próbując podsumować to co działo się na rynkach finansowych w ostatnich miesiącach epidemii można zauważyć, że szczególnie marzec przejdzie do historii. Wielu inwestorów sprzedało swoje walory, a rynki utraciły około 30%. Chwilę później wielu z nich zaczęło inwestować, przez co rynki zaczęły gwałtownie rosnąć. Oprócz ruchów na giełdzie zauważyć można było również ruch przy bankomatach. Wielu Polaków zrezygnowało z depozytów, funduszy inwestycyjnych, a swoje pieniądze ulokowali w przysłowiowych „skarpetkach”. Znany amerykański ekonomista Paul Samuelson znany z teorii dobrobytu powiedział, że „inwestowanie powinno być jak oglądanie schnącej farby lub rosnącej trawy”. Wielu z nas zapomniało o tym w ostatnich czasach.

Pieniądze na „czarną godzinę”

Patrząc przez pryzmat psychologii wypłacanie oszczędności z banku w sytuacji kryzysu i trzymanie ich w domu wydaje się mieć duży sens. Daje to złudne poczucie bezpieczeństwa oraz panowania nad finansową przyszłością. Nazywamy je pieniędzmi na „czarną godzinę”. W I kwartale 2020 r. wypłacono z bankomatów i w okienkach bankowych około 30 mld złotych. Jest to kwota o 50 % większa niż wypłaty w całym 2019 roku. Klienci wypłacili także ponad 20 mld złotych z funduszy inwestycyjnych, szczególnie z obligacji. Czas pokaże, czy były to rozsądne i przemyślane decyzje.

Nauka na przyszłość

Trzymając gotówkę w domu zwiększa się ryzyko kradzieży, zagubienia gotówki oraz przenoszenia wirusa w stosunku do trzymania pieniędzy na rachunku w banku. W dobie pandemii wszyscy zachęcają by nie korzystać z gotówki, a skłonić się do korzystania z kart i płatności zbliżeniowych. Przez banknoty bardzo łatwo rozprzestrzenia się przecież wirus.
Kolejnym powodem, by nie trzymać pieniędzy „w skarpecie” jest inflacja, która dziś wynosi ponad 4%. Nie jest opłacalne więc trzymanie środków bezczynnie w domu lub na niskooprocentowanym depozycie. Tracą wtedy na sile nabywczej. Mówiąc prościej przy obecnej inflacji za 100 złotych dziś można kupić mniej niż za tą samą kwotę rok temu. Z wysoką inflacją zmagają się nie tylko Polacy, ale i np. Węgrzy czy Czesi.
Inflację nazwać można cichym złodziejem, gdyż sprawia ona, że gotówka trzymana w domu systematycznie znika. Jaka jest więc alternatywa, jeśli nie chcemy podejmować ryzyka i tracić swoich oszczędności?

Inwestycja w obligacje skarbowe

Dobrym rozwiązaniem jest ulokowanie pieniędzy w obligacjach skarbowych nabywając jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Niestety wartość środków może podlegać wahaniom w skali 1-3 procentowym. Mimo wszystko jednak stwarza to większą nadzieję na utrzymanie siły nabywczej naszych pieniędzy w perspektywie roku lub dłuższego okresu.

Obligacje skarbowe emitowane przez kraje wiarygodne i wypłacalne to szacunkowo nieduże ryzyko niewypłacalności emitenta i straty zainwestowanych środków. Przykładowa kwota 1000 zł trzymana w domu przy inflacji 4% po 2 latach warta będzie jedynie 925 zł. Wartość nabywcza 1000 zł niestety spadnie. Jednak w przypadku zainwestowania tej kwoty na 2 lata w obligacje skarbowe przy przedstawionych założeniach kwotę tę odzyskamy wraz z odsetkami, które wynikają z konstrukcji obligacji.
Co to oznacza dla nas?

W sytuacji zdecydowania się na przechowywanie pieniędzy w domu możemy mieć fałszywe poczucie wpływu na finansową przyszłość. Jednak przy występowaniu inflacji daje to pewność straty. Trzymanie natomiast pieniędzy w obligacjach lub funduszach inwestujących w obligacje może momentami stwarzać dyskomfort psychiczny, z powodu górek i dołków, ale stwarza też szansę, że nie stracimy na samej inflacji.

Po zakończeniu kryzysu i pandemii mamy pewność, że wszystko wróci do normalności, czyli wartość zainwestowanych pieniędzy będzie rosła – jak przysłowiowa trawa Paula Samuelsona. Tym bardziej, że natura i biznes nie znoszą próżni.

Polecane dla Ciebie

Wzrost inwestycji publicznych – okazja dla budownictwa i TSL

Rok 2025 zapisze się w polskiej gospodarce jako początek bezprecedensowego cyklu inwestycyjnego. Po okresie przejściowym i fazie odblokowania funduszy, przedsiębiorcy stają w obliczu sytuacji, którą analitycy określają mianem perfekcyjnej burzy dla sektora publicznych zamówień. Nie mamy już do czynienia z pojedynczym strumieniem finansowania, ale z potężną kumulacją dwóch największych wehikułów finansowych: nowej perspektywy polityki spójności […]

Czytaj dalej

Spadająca inflacja – co oznacza dla firm korzystających z faktoringu?

Po burzliwych latach naznaczonych wzrostem cen i gwałtownym zacieśnianiem polityki pieniężnej, polska gospodarka weszła w fazę wyczekiwanej stabilizacji. Przedsiębiorcy, którzy zmagali się z rosnącymi kosztami energii, presją płacową i duszącymi kosztami finansowania, wreszcie mogą odetchnąć. Najnowsze dane makroekonomiczne napawają ostrożnym optymizmem. Oczekuje się, że średnioroczna inflacja CPI w 2025 roku ukształtuje się w przedziale 3,6 […]

Czytaj dalej

Ryzyka i pułapki kosztowe w czwartym kwartale – jak ich uniknąć

Intensywność końcówki roku sprawia, że drobne błędy w planowaniu czy niedociągnięcia w logistyce, które w innych kwartałach przeszłyby bez echa, w ostatnich miesiącach urastają do rangi strategicznych zagrożeń. Sukces na ostatniej prostej roku 2025 nie będzie zależał od umiejętności płynięcia z prądem wzmożonego popytu, lecz od zdolności do precyzyjnego nawigowania między szansą a ryzykiem. To […]

Czytaj dalej